KOCHAĆ I BYĆ KOCHANĄ
2022-08-24Chłodny, acz pogodny, wiosenny poranek roku 2003.
Ostatnie spotkanie z Joasią – postulantką Sióstr Felicjanek, którą ostatnio zaznajamiałam z naszym pięknym miastem Zakopanem.
Smutno… Polubiłyśmy się w czasie tych krótkich spacerów.
Pożegnanie. I jej ostatnie słowa: „Pamiętaj, że drzwi są otwarte.”
Drzwi…? Jakie drzwi…? Że do klasztoru??? Do życia zakonnego…? Ale dla mnie…?
A może jednak…?
Ziarenko zostało zasiane…
Początek roku 2004.
W sercu pewność – Pan Jezus chce mnie w klasztorze!
Ale w którym? A czy to nie wszystko jedno – ważne, że z Nim i dla Niego!
Rozmowa z Mamą – spotkanie dwóch uporów – trudne…
Kategoryczne, bezdyskusyjne „NIE!” – zwłaszcza, że masz dopiero 15 lat! Skup się na szkole, wykształceniu, itd…
Muszę czekać… Co najmniej 3 lata… Szukam więc takiego środowiska, by nie stracić tej łaski i … nie umrzeć z tęsknoty.
Październik – listopad 2004 r.
Uczennica klasy I Liceum Sióstr Prezentek w Krakowie.
Poznanie prezenckich kandydatek – formacja bez konieczności przerywania nauki – chcę do nich dołączyć!
Rozmowa z Matką Generalną – nie ma przeszkód, ale konieczna zgoda Mamy.
Wyjazd do domu – lęk… brak wsparcia...– całkowite zdanie na Jezusa…
Rozmowa z Mamą – CUD!!! – postawiona niejako przed faktem dokonanym zgadza się! (oczywiście z nadzieją, że szybko przekonam się, że tak się nie da żyć i za dwa tygodnie wrócę)
12 listopada, godz. 10.00 – JESTEM W KLASZTORZE!!!
2007 – 2009 NOWICJAT
Karmel… Karmel… Dlaczego ta myśl nie daje mi spokoju? Chodzi za mną już od postulatu. Przecież jestem tak szczęśliwa u Prezentek.
Może to fascynacja św. Tereską, w której dziełach znajduję tyle duchowego pokarmu…? A może to jakaś pokusa…?
Mistrzyni uspokaja, że w nowicjacie siostry często przeżywają taki etap zafascynowania życiem kontemplacyjnym i od razu chcą zmieniać klasztor na klauzurowy. Może więc to po prostu znak, że jestem normalna…?
Trzeba to przeczekać…
2009 – 2014 JUNIORAT
Radość złożenia ślubów. Radość tworzenia wspólnoty. Radość pracy z młodzieżą.
Liczne obowiązki, wyjazdy, rekolekcje, Studium Biblijne, studia teologiczne… A na dnie serca…Karmel.
Nowicjat przeszedł, a mnie nie przeszło – wręcz przeciwnie.
Ale co z tym zrobić?
Mistrzyni obawia się, że to pokusa i że nie podołałabym życiu za klauzurą.
Spowiednik nie mówi, że nie, ale każe czekać i do ślubów wieczystych o tym nie myśleć.
Ale to wcale nie jest takie proste… Pragnienie Karmelu – stale obecne – nawet lekceważone wciąż daje o sobie znać…
24 sierpnia 2014 r. – PROFESJA WIECZYSTA
Co za radość!!! Na wieki Oblubienicą Pana!!!
Przede mną nowe obowiązki, większa odpowiedzialność, tyle wyzwań…
A Karmel? Obiecałam sobie uciekać przed tą myślą. Przecież idę za Panem, realizuję swoje powołanie i jestem szczęśliwa…
Nic z tego – to jest silniejsze…
Skoro tak, to może taki mały kompromis: żyję duchowością karmelitańską – będę karmelitanką duchem, bez konieczności zewnętrznych zmian…
Rozwiązanie dobre tylko na krótką metę – Pragnienie coraz większe i rozdarcie coraz większe… Kontakt z Karmelitankami. Długi proces rozeznawania i już wiem – muszę spróbować – inaczej nie zaznam spokoju…
Początek 2018 r. – pierwsza rozmowa z Przełożonymi
I znów muszę czekać!
Przynajmniej trzy lata…
A tęsknota coraz większa…
Samotność
Większość wspólnoty jeszcze nie wtajemniczona – za wcześnie.
Przełożeni – nie rozumieją – trudno się dziwić.
Ogrom zmagać wewnętrznych i zewnętrznych.
Zostaje mi tylko Jezus… i moja tęsknota…
Słowa pewnego rekolekcjonisty: „Pamiętaj, tęsknota jest potwierdzeniem prawdziwości pragnienia… ale to nie zmienia faktu, że jest bolesna.”
Boli – i to bardzo. I choć na zewnątrz wszystko wygląda normalnie, to coraz bardziej czuję, że nie dam rady żyć i pracować w takim rozdarciu.
Determinacja. Kolejna rozmowa z Przełożonymi – bez rezultatu. Dużo modlitwy. Dużo zmagania. Oficjalna, pisemna prośba i – CUD!!! – zgoda na miesięczną próbę!
Pełne radości i zmagań oczekiwanie.
1 lipca 2020 r. – przekroczenie progu karmelitańskiej klauzury!
Radość, pokój i ta wewnętrzna pewność – To jest moje miejsce. To tutaj chce mnie mieć Pan!
W sierpniu jeszcze kilka tygodni na dokończenie różnych spraw i na pożegnania.
Pożegnanie ze Wspólnotą – nie bez bólu – kochane Siostry były moją Rodziną przez ostatnie 16 lat…
I nadal nią pozostaną, choć trochę inaczej…
Pożegnanie z Rodziną – bardzo trudne, gdy brak zrozumienia…
Pożegnanie z górami – ich piękno i potęgę zachowuję w sercu i przywołuję zamykając oczy… Pożegnanie z dotychczasowym życiem – by wejść w nowe… jeszcze nieznane i zaskakujące… proste i na wskroś prawdziwe…, odzierające ze złudzeń…, pełne zmagania ze starym człowiekiem we mnie…, w trudach i radościach tworzenia wspólnoty…, pełne łez radości, łez żalu, a czasem i łez smutku – jak to w życiu…, pełne modlitwy i pracy…
Życie dla Niego, z Nim i w Nim, pośród tego, co zwykłe, codzienne, proste i niepozorne… Zwykłe niezwykłe życie karmelitanki bosej.