DROGA
2022-08-24MOJE POWOŁANIE URODZIŁO SIĘ W SZPITALU
2022-08-24Istnieją rzeczy, które pozostaną dla mnie na zawsze tajemnicą.
Jedną z nich jest niewątpliwie tajemnica przyjścia Pana Jezusa do mnie – „ mimo drzwi zamkniętych”….oraz powołanie. Bóg był dla mnie przez długi czas kimś abstrakcyjnym i bezimiennym – pomimo tego, że otrzymałam dar chrztu w dzieciństwie.
Prawdą jest, że w środowisku w którym dorastałam z wiarą było naprawdę trudno, a spotkać kogoś, kto by swoim życiem mówił o Bogu – żywym i prawdziwym – było ewenementem. Przez pewien czas miałam nawet pretensje do moich Rodziców i rodziny za to, że nie przekazali mi piękna żywej wiary. Ale później doszłam do wniosku, że krzywdzę ich moimi myślami. Bo przecież jak mieli mi przekazać, skoro im nikt nie przekazał? Pochodzę ze Słowacji i mogę śmiało powiedzieć, że czasy komunistyczne pozostawiły naprawdę wielkie rany w sercach ludzi, którzy chcieli zbudować swoje życie w oparciu o wiarę i relację z Bogiem. Choć wiara w mojej rodzinie była raczej wiarą „ z tradycji”, to myślę, że poprzez wolność i zaufanie jakim darzyli mnie moi Rodzice, oraz wychowywanie do prawdy i miłości wobec bliźnich, Pan mnie przygotowywał do tego, bym mogła pewnego dnia odkryć wielkość daru, którym jest żywa wiara. Jezus zawsze posługiwał się względem mnie ludźmi, bym mogła poznać i doświadczyć czym jest miłość. Tak było i przy moim nawróceniu, kiedy to posłużył się Siostrą Karmelitanką , którą spotkałam w szpitalu – bym doświadczyła Jego Miłosiernej Miłości, i przekonała się, że życie z Nim to jedyny i najgłębszy sens mojego życia – sens, którego poszukiwałam. Moim największym pragnieniem w tym czasie było kochać i być kochaną, należeć do kogoś i równocześnie go posiadać. Jestem wdzięczna Panu Bogu, że pozwolił mi na tego typu doświadczenie, stawiając na mojej drodze człowieka, w którym byłam zakochana i z którym planowałam przyszłość. Po pewnym czasie zauważyłam, że czegoś mi brakuje, że ta druga osoba nie jest w stanie zaspokoić mojej potrzeby miłości. Zaczęłam regularnie chodzić na Mszę świętą, na adorację , ponieważ tutaj doświadczałam, że Bóg ma Serce pulsujące miłością i pragnie tę miłość przelewać także do mojego serca…
Dzięki spotkaniu z Siostrą ( która zresztą po paru miesiącach zmagania z chorobą zmarła), mogłam też poznać inne Siostry. Poprzez liczne rozmowy na temat wiary i powołania oraz rozczytywanie się w książkach z zakresu duchowości karmelitańskiej, mogłam bardziej poznać Karmel. Najbardziej w tym czasie przemówiła do mnie św. Teresa od Jezusa i jej doświadczanie Jezusa – Jego miłości, bliskości, przyjaźni, prowadzenia.
Zapragnęłam dążyć do zjednoczenia z Jezusem i przez modlitwę przychodzić z pomocą tam, gdzie bym w sposób fizyczny nigdy nie dotarła. Usłyszałam pewnego razu, że istnieje coś takiego jak powołanie do Karmelu i powołanie do danej wspólnoty. To był dla mnie kolejny znak na drodze poszukiwań. Miałam możliwość poznania Sióstr Karmelitanek w Zakopanem, poznałam tez Siostry Klaryski Kapucynki. W końcu dostałam od pewnej znajomej adres do Sióstr Karmelitanek w Tarnowie, gdzie w 2006 roku wstąpiłam. Po 15 latach życia we wspólnocie tarnowskiej przyjechałam tutaj – do Rzeszowa, gdzie staram się na co dzień być z Jezusem i wsłuchiwać się w pragnienia Jego Serca. Nigdy nie będę w stanie wyrazić słowami, jakim szczęściem jest dla mnie codzienne spotykanie się z miłującym spojrzeniem Jezusa, który pomimo moich upadków i słabości zawsze na mnie czeka.
s. M. Teresa od Serca Jezusa OCD